W lipcu usłyszała, że musi przejść pilną i kosztowną operację ratującą życie. Dzięki mobilizacji przyjaciół w tydzień uzbierała potrzebne 70 tys. zł! Dzisiaj dba o nią SMS Fizjo-Active.
Można jej pozazdrościć pogody ducha. Ania nie przestaje się uśmiechać i żartuje, chociaż nadal czuje ból.
– Jestem nauczycielką angielskiego w szkole podstawowej i za wszelką cenę ukrywałam chorobę. Pewnego dnia ból był tak silny, że szybko zadałam i odwróciłam się do okna ze łzami w oczach. Wtedy podszedł do mnie uczeń i powiedział „proszę pani, ja wiem, że pani jest chora. Mój tata jest lekarzem, pomogę pani”. Oczywiście rozryczałam się, a uczeń dotrzymał słowa.
Tak naprawdę długo nie wiedziała, co jej dolega.
– Jednego dnia po prostu obudziłam się z potężnym bólem. I ten ból już ze mną pozostał, na kolejne 3 lata. Chodziłam od specjalisty do specjalisty, wydaliśmy z mężem kilkadziesiąt tysięcy złotych. Diagnozy? Może guz mózgu, może stwardnienie rozsiane, a może… hipochondria?
Ciągle słyszałam, że za dobrze wyglądam, żebym miała być chora. Jak bardzo cierpiałam… O tym wiedziała tylko moja rodzina i przyjaciele.
Może pani nie doczekać do końca roku
– To był taki ból, z którym nie da się funkcjonować. Przez 2 lata co kilka godzin leki przeciwbólowe. Kolejni lekarze, specjaliści, fora internetowe i… nic. Mąż mówi: wyjedźmy gdzieś, odpoczniesz. Dobra, jedziemy. Kilka dni później siedzę na schodach w Wenecji i wyję.
W końcu trafiłam do lekarza, który powiedział, że mam endometriozę.
Znalazłam klinikę we Wrocławiu. Pierwszy raz padła informacja o pilnej operacji, ale kwota i terminy były odległe jak galaktyka. Znowu poszukiwania i pojawia się informacja o dr. Janie Olku z Dortmundu. Umówiłam się na konsultację i mimo słów, które mi przekazał: „Endometrioza głęboko naciekająca, zajęła wiele organów i nie ma Pani już czasu – to będzie operacja ratująca życie” – czułam, że on jest w stanie mi pomóc.
Zabieg kosztował 70 tys. zł. Już nie miałam skąd wziąć takiej kwoty, więc uruchomiłam zrzutkę na siepomaga.pl. Jestem sceptyczką, nie wierzyłam, że się uda…
Tego samego dnia zaczynają się telefony i smsy: Ej, Anka, widziałaś jaka tam jest kwota? A ja nie widziałam, bo bałam się tam zaglądać…
Dzięki mobilizacji rodziny, przyjaciół, mikołowian, firm, znajomych i nieznajomych, potrzebną kwotę zebrała w ponad… tydzień.
„Miała pani świetnie przygotowany organizm”
– Po operacji podszedł do mnie lekarz i powiedział: operacja była ciężka, ale dobrze się panią operowało. Miała pani świetnie przygotowany organizm.
Ania już wtedy pracowała z Michałem Szuplakiem z SMS Fizjo-Active. – Przeczytałam, że fizjoterapia odgrywa wielką rolę w pracy nad endometriozą. Wcześniej to była dla mnie taka magia – tu coś nacisną, tu podniosą rękę, takie czary mary.
Po powrocie do Polski, już po operacji, nie mogłam oddychać! Z trudem łapałam powietrze. Byłam u Michała na wizycie z córką i mówi: przychodź do mnie jutro. Dosłownie odblokował mi przeponę. Zanim dojechałam do domu, już normalnie oddychałam i wtedy zrozumiałam, że fizjoterapia jest ważnym elementem w moim leczeniu. Już nie jestem sceptykiem – widzę efekty i ufam.
Michał Szuplak: – Endometrioza blokuje ruch narządów wewnętrznych, przez co przestają działać, jak należy. Naszym zadaniem jest pobudzanie układu nerwowego, żeby regeneracja przebiegała szybciej. Moim zadaniem jest też zapobieganie nowym zrostom, gdyż endometrioza to choroba przewlekła.
– Dzięki Michałowi staję na nogi, pomógł mi w najtrudniejszych chwilach przed i po operacji. Zawsze wie, co zrobić i powiedzieć, abym czuła wsparcie. Endometrioza w każdej chwili może wrócić, ale dzięki fizjoterapii jestem spokojna i pełna nadziei, że uda mi się żyć… bez bólu – mówi Ania.